Kieszonkowe dla przedszkolaka

Świnka skarbonka to chyba nieodłączny atrybut dzieciństwa. Niektórzy rodzice kupują ją już dwulatkowi, i wrzucają tam drobne pieniążki oraz to, co dziecko dostanie od dziadków, cioć i wujków – z przeznaczeniem na zabawki czy inne przyjemności. Dopiero jednak cztero, pięciolatek może być nie tylko świadomym posiadaczem skarbonki, ale gospodarzem swoich własnych pieniędzy.

Kiedy jest sens zacząć dawać dziecku kieszonkowe? Jeszcze kilka lat temu psychologowie dziecięcy radzili, by połączyć to z pójściem do szkoły, czyli kieszonkowe było zarezerwowane dla siedmiolatka. Dziś jednak ta porada jest nieaktualna. Dzieci idą do szkoły wcześniej – sześciolatki do pierwszej klasy, pięciolatki do zerówki. A już w przedszkolu zdarzają się czterolatki, którym rodzice wypłacają tygodniówkę. Dzieci rozmawiają między sobą, i jeśli posyłamy naszego malucha do przedszkola, zapewne któregoś dnia zapyta: - Kiedy dasz mi kieszonkowe?

Można oczywiście zażartować, jak moja koleżanka: - Kiedy będziesz mieć porządek w kieszonkach! Jej córeczka natychmiast pozbyła się swoich skarbów (papierki po gumach, żołędzie etc.) i z dumą stanęła przed mamą: - To daj!

To dowodzi, że z pieniędzy, nawet z dziećmi, nie należy żartować. Jeśli nie zamierzamy czterolatkowi dawać kieszonkowego, mamy oczywiście do tego pełne prawo. Trzeba jednak dziecku wyjaśnić, dlaczego jest – naszym zdaniem – za wcześnie na taką decyzję. Warto przy tym zapowiedzieć, że kieszonkowe będzie otrzymywał, kiedy do tego dorośnie. Tutaj jednak nie warto podawać abstrakcyjnych terminów: „po piątych urodzinach”, czy tym bardziej „kiedy będziesz starszy”. Dobrym sposobem jest np. połączenie kieszonkowego z nabyciem przez dziecko umiejętności, która sprawia mu kłopot, a na której nam zależy – samodzielnego ubierania się, wraz z wiązaniem butów (to przykład). Jest w tym element mobilizacji do nauki. Trzeba tylko pilnować, by dziecko nie otrzymało przekazu, że będziemy mu wypłacać pieniądze ZA COŚ. Nie. Kiedy stanie się bardziej samodzielne – np. przez ubieranie się, spanie przez całą noc w swoim łóżku, zasypianie bez opowiadania czy czytania bajek przez rodziców – przyjdzie czas na kieszonkowe – w domyśle, przywilej „starszych” dzieci.

Trzeba przy tym pamiętać, że kiedy kieszonkowe obiecamy, lub już zdecydujemy się wypłacać – nie ma od tego odwrotu. Nie można również obcinać wysokości kieszonkowego „za karę”, choć można dziecku zapowiedzieć, że jeśli wyrządzi komuś szkodę, będzie musiało ją pokryć (choćby częściowo) ze swoich pieniędzy.

Jak wysokie powinno być pierwsze kieszonkowe? Po pierwsze, powinna to być tygodniówka – miesiąc dla kilkulatka to wieczność. Po drugie, powinna być wypłacana tego samego dnia – czyli np. w piątek po południu. Dziecko, tak jak dorosły, lubi wiedzieć, kiedy może liczyć na zastrzyk gotówki. Wysokość kieszonkowego w pierwszych latach mniej zależy od naszych możliwości finansowych, bardziej – od wieku dziecka. Superniania i inni psychologowie radzą, by pierwsze kieszonkowe oscylowało w granicach 1-2 pln x wiek dziecka (tygodniowo). Dziecku pieniądze najlepiej wypłacać oczywiście w monetach – złotówkach i dwuzłotówkach. W tym wieku liczba monet jest ważniejsza niż ich nominał! Pięć złotówek sprawi większą radość niż jedna pięciozłotówka – i łatwiej nimi zarządzać.

Bo kieszonkowe ma ważny cel wychowawczy: jego wypłacanie ma nauczyć dziecko gospodarowania pieniędzmi i przez to oszczędności. Oczywiście, rodzice powinni dziecku określić, na co może te pieniądze wydawać i zaznaczyć, że w tych granicach jest to jego decyzja. Jeśli więc na liście dozwolonych znajdą się słodycze – trzeba się liczyć z tym, że dziecko w pierwszych tygodniach całe kieszonkowe wyda na czekoladki, gumy czy lizaki. Nie warto drzeć szat. Maluch szybko nauczy się, że nie warto przetracać pieniędzy, jeśli tylko będziemy konsekwentni. Jeśli bowiem na liście rzeczy, które może sobie dziecko kupować z własnych pieniędzy są kolorowe gazety, a maluch całość kieszonkowego już wydał, i prosi, byśmy mu kupili gazetę, trzeba stanowczo powiedzieć: - Przykro mi, miałeś pieniądze. Trzeba było je wydać na gazetę, a ty wolałeś kupić cukierki. Kupisz sobie gazetę za tydzień. Dzieci uczą się bardzo szybko – już w kolejnym tygodniu dziecko zda sobie sprawę, że ma wybór. Można mu oczywiście delikatnie przypomnieć o planowanym zakupie. W żadnym wypadku rodzic nie powinien się natomiast zgadzać na wypłacanie kieszonkowego „z góry” albo pożyczki „a konto”. To psuje całą ideę kieszonkowego jako nauki gospodarowania pieniędzmi!


Anna Kozłowska

Kreator stron www - przetestuj!